Leopold Zgoda Leopold Zgoda
609
BLOG

Pielęgnowanie pamięci

Leopold Zgoda Leopold Zgoda Rozmaitości Obserwuj notkę 14

Mówimy, że pamięć może być dobra, krótka, wierna, usłużna, wybiórcza. Z biegiem lat bardziej pamiętamy to, co dawne. Czy jesteśmy skazani na pamięć, czy jesteśmy jej niewolnikami? Czy też mamy znaczący wpływ na to, co i jak pamiętamy? Czy pamięć może być twórcza? Jaki jest sens mówić o pielęgnowaniu pamięci? Stanisław Jerzy Lec pytał: "Jak ćwiczyć pamięć, by umieć zapominać?".

Rodzimy się ze zdolnością do przechowywania informacji, ale także do ich przetwarzania, przypominania i zapominania. Pamięć, jak każdą inną zdolność, możemy zaniedbywać lub rozwijać. Możemy ją pielęgnować. Ale dobra pamięć pozwala też zapominać.  

Czy można odnosić zdolność pamiętania do wspólnoty rodzinnej, lokalnej, społecznej i narodowej? Niewątpliwie tak. Życie społeczne wypełnia naszą świadomość tym, co jakoś jest ważne danego dnia i czego już w dniu następnym nie pamiętamy, ale także tym, co, jak sądzimy, jest godne pamięci. Przekaz rodzinny i nauczanie szkolne, jeśli tylko nie są bez reszty poddane doraźnej potrzebie, usiłują temu zadaniu sprostać.

Mówimy, że pamięć decyduje o świadomości własnego "ja". Ale mimowolne odruchy cielesne, przyzwyczajenia, stereotypy, normy moralne, prawne i inne dyrektywy praktyczne też "jakoś pamiętają". Mówimy tu o artefaktach, to znaczy o faktach, które nie potrafią zaistnieć bez ingerencji człowieka. Krajobraz, jego ukształtowanie, to także ślad, do którego możemy odnosić się naszą własną pamięcią.

Zmienność i trwanie wypełniają bez reszty nasze życie. Nasze, to znaczy, czyje? Nasza tożsamość, własne "ja", mimo upływających dni, co to takiego? Mam to samo imię, nazwisko, własny życiorys, nie jestem bezimienny. Mogę być pociągany do odpowiedzialności za to, co było. A zatem to, co było, jeszcze jakoś jest, podobnie jak to, czego jeszcze nie ma, już jakoś jest. I jestem ja, ten sam, mimo, iż - za każdym razem - nie taki sam. Jestem w tym "teraz i tutaj", które nie jest tylko momentem w czasowym trwaniu. Taki moment, podobnie jak punkt geometryczny, poza wymiarem, nie jest z tego świata.

Mam przed sobą dzisiejszy "Dziennik Polski" (5 kwietnia 2012), w którym jest wywiad Agnieszki Bialik z Agnieszką Radwańską. Tekst nosi tytuł: "Ciągle jestem taką samą osobą".  Na pytanie, czy nie obawia się, że jej wygrany turniej na Florydzie w Miami i wzrastająca popularność sprawią, że jej życie ulegnie radykalnej przemianie, Radwańska odpowiada: "Na pewno nie zmieni się moje życie, bo wygrałam jeden turniej. Jestem tą samą osobą, trenuję tak samo, w tym samym miejscu. Zmieniło się to, że mam jeden tytuł więcej w karierze, ale by utrzymać się na miejscu, w jakim jestem, nadal muszę trenować".  Okazuje się, że wyrażenie "taka sama osoba" znaczy tu "ta sama osoba". Agnieszka Radwańska mówiąc nam, że jest tą samą osobą, ma świadomość własnej tożsamości.

Podobnie sprawy się mają w odniesieniu do wspólnot rodzinnych, lokalnych, narodowych, społecznych i kulturowych w szerszym, cywilizacyjnym wymiarze. Wielość kultur, tak jak wielość dyscyplin sportowych, jest faktem. Tej wielości kultur nie da się posklejać arbitralną decyzją polityczną. Nie czyni tego także ekonomia. Najnowsze technologie informatyczne, u których podstaw jest kultura europejska, stają się wprawdzie wartością o wymiarze globalnym, ale kultury są różne.

Odmienne są sposoby radzenie sobie z trudnościami istnienia i nadawania życiu sensu. Zauważmy jednak, że nie są one na tyle odmienne, aby poznanie, zrozumienie, porozumienie, możliwość współdziałania, przynajmniej w pewnych zakresach, nie było możliwe. Zatem jest jakaś wartość wspólna, która "czyni człowiekiem", a którą w kulturze europejskiej nazywamy godnością. Godność, wierność, zaufanie wypełniają życie prawego człowieka. Egoizm, obojętność i zdrada wypełniają życie niegodnego człowieka. Od tego, jakim się jest człowiekiem, zależy także i nasza pamięć.

Nie ma takiej możliwości i nie ma takiej potrzeby, aby wszystko pamiętać. Bo co by to miało znaczyć, jeśli nie "wszystko powtórzyć"? Pamięć zawsze jest jakoś wybiórcza. Chciałoby się jednak, aby ta pamięć była dobrą i twórczą pamięcią. "Kto ma dobrą pamięć, temu łatwiej o wielu rzeczach zapomnieć", pisał cytowany już St. J. Lec. Jeśli tak jest, to wyrażenie "pielęgnowanie pamięci" ma głęboki sens.

Zawziętość, zawiść i nienawiść nie służą dobrej pamięci. Tym bardziej nie służy jej brak zrozumienia dla wartości prawdy. Prawda, jeśli jest, łączy tych, którzy jej poszukują. Przydaje im znamion człowieczeństwa. Dzielą interesy. A poszukują prawdy ci, którzy ją miłują. Tego uczył Sokrates. Poszukując mamy prawo wątpić, bo wiemy, że prawda nie jest tylko subiektywnym mniemaniem, nie jest także opinią wypracowaną dla doraźnej potrzeby.

Praktycznie rzecz biorąc, możemy być skazani na odwoływanie się do doraźnych opinii, ale nie bez znaczenia jest to, czy dana opinia podyktowana jest dążeniem do prawdy, czy wyłącznie doraźnym interesem prywatnym, partyjnym, finansowym, nadmiarem miłości własnej, który nie pozostawia miejsca dla miłości bliźniego, a ponadto, jakże często, bezinteresowną potrzebą pognębienia innych. Wprawdzie mówi się, że dobrymi intencjami piekło wybrukowane, to przecież dobrze pojęta asertywność, szacunek dla godności życia osobowego, do tego zobowiązują, aby nie uciekać przed prawdą o sobie i własnych intencjach. One mają wpływ na "nasze pamiętanie" i są u podstaw naszych działań. A zatem, także dojrzałych lub niedojrzałych i zatrutych owoców naszych działań. A prawda, co to takiego?

Thomas Merton, trapista, w pracy Nikt nie jest samotną wyspą napisał: "Jesteśmy podobni do Piłata. Ciągle zapytujemy: »Cóż to jest prawda?«, a potem krzyżujemy prawdę stojącą przed nami". Piłat nie oczekiwał odpowiedzi. Był jak sofiści z czasów Sokratesa, jak "zmęczeni prawdą" postmoderniści, którzy dbają jedynie o "siłę narracji".

Ale Merton pyta o prawdę i daje odpowiedź: "Prawda rzeczy - to ich rzeczywistość. Prawda myśli - to zgodność naszej wiedzy z przedmiotami naszego poznania. Prawdą w słowach jest ich tożsamość z tym, co myślimy. Prawdą w czynach jest zgodność naszego postępowania z naszymi przekonaniami". Na następnej stronie dodaje: "Prawda, szczerość i wierność są z sobą blisko spokrewnione. Szczerość - to wierność prawdzie. Wierność - to rzeczywista rzetelność naszych obietnic i postanowień". Na pytanie o prawdę Merton daje odpowiedź w duchu filozofii Arystotelesa.

Tradycja nie jest tylko ciężarem i bez znaczenia. Jest na podobieństwo surowców pod ziemią, które trzeba wydobyć, aby mogły nam służyć. Toczący się dzisiaj spór o nauczanie historii w szkołach jest sporem o sens sięgania myślą w przeszłość. Jest to zarazem przybierający na sile spór o zachowanie tożsamości osobowej, społecznej i narodowej. Jest to spór, który w swojej istocie ma antropologiczno-etyczny charakter.

Kościół obchodzi w tych dniach Triduum Paschalne, przed nami Wielkanoc, a zaraz potem druga rocznica tragedii smoleńskiej, której przyczyn i skutków do końca nie znamy. Były ofiary, ale była także ofiarność. To nie był prywatny lot. U podstaw ofiarności jest akt wolnej woli i gotowość do poniesienia ofiar. Bo jest świat wartości i norm. Ich realizacja nadaje życiu głębszy sens. Są tacy, którzy twierdzą, że tak naprawdę żyjemy tylko tym, za co jesteśmy gotowi życie oddać.

Intencje własne mogą być znane. Wystarczy dobrze się w sobie rozeznać. Jeśli interes doraźny, wygoda i przyjemności są wszystkim, na co nas stać, to niewątpliwie stajemy po stronie Piłata. Bezmyślność, nadmiar miłości własnej, a także zawiść i nienawiść sprawiają, iż stajemy po stronie tych, którzy wołali: "Ukrzyżuj Go". I to niezależnie od tego, co wypada nam mówić, czym się zajmujemy, co myślą o nas inni. Jest głęboki sens mówić o pielęgnowania pamięci.

W cytowanej już pracy Thomas Merton napisał: "Problemem naszych czasów nie jest brak wiedzy, ale brak miłości". Jak pojmowanej? Ks. Jan Twardowski napisał: "Zapomnij, że jesteś, gdy mówisz, że kochasz". Od siebie dodam, że miłość i dobra pamięć są ściśle z sobą związane. Miłości i dobrej pamięci życzę Państwu przy stole świątecznym, ale także na każdy trudny czas.         

           

Kraków, 5 kwietnia 2011

Absolwent i doktor Uniwersytetu Jagiellońskiego. Emerytowany nauczyciel akademicki dzisiejszego Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie oraz wykładowca w Wyższej Szkole Zarządzania i Bankowości w Krakowie. Filozof, etyk. Delegat Małopolski na I Krajowy Zjazd NSZZ "Solidarność" w Gdańsku w 1981 r., radny Rady Miasta Krakowa drugiej i trzeciej kadencji, członek władz Sejmiku Samorządowego Województwa Krakowskiego drugiej kadencji, członek i były przewodniczący Komitetu Obywatelskiego Miasta Krakowa, członek Kolegium Wigierskiego i innych stowarzyszeń, ale także wiceprzewodniczący Rady Fundacji Wspólnota Nadziei.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości