Leopold Zgoda Leopold Zgoda
217
BLOG

Bohaterowie tamtych dni

Leopold Zgoda Leopold Zgoda Rozmaitości Obserwuj notkę 13

W wakacje 1977 roku gościłem, polecone mi przez przyjaciół, małżeństwo Francuzów. Sabina była pochodzenia polskiego, Charles, zasłużony dla kolei francuskich emeryt, był wyjątkowo przychylnie nastawiony do kraju „budującego socjalizm”. Pamiętam, szliśmy ulicą Długą w kierunku Rynku Głównego w Krakowie, kiedy mój gość, dla którego „wszystko było na tak”, zainteresował się tłumem ludzi przed sklepem po drugiej stronie ulicy i zapytał, po co ci ludzie tam stoją. Popatrzyłem (jestem dalekowidzem) i powiedziałem, że stoją przed sklepem mięsnym. Mój gość głośno zauważył, że sklep jest zamknięty i w sklepie nic nie ma. Pomyślałem, że jest okazja, aby mój komunizujący gość zaczął przyglądać się naszemu życiu oczyma wolnego człowieka. Odpowiedziałem, że różnica między Francją (i nie tylko) a Polską na tym polega, że u nich są sklepy z towarem i raczej mało kupujących, u nas zaś nie ma towaru, ale są ludzie w nadmiarze przed sklepem, bo być może, kiedy sklep otworzą, będzie można coś kupić. Mój sukces edukacyjno - wychowawczy był oszałamiający. Charles już tylko przyglądał się temu, co mógł zobaczyć z coraz większym zdumieniem. Sabina, także i tym razem, była mężem zachwycona. To było bardzo udane małżeństwo.

W ostatni dzień lipca po kolacji i przy butelce wina wieczorem zaproponowałem, abyśmy wspólnie posłuchali piosenek z czasu Powstania Warszawskiego. Po ich wysłuchaniu Charles powiedział: „Jesteście narodem bohaterów, u nas bywało różnie”. To nie były tylko miłe słowa przy winie pod moim adresem. Ten wieczór był zarazem początkiem naszej przyjaźni.

Poranna audycja radiowa (27 lipca br.) przypomniała mi o 66 rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego. Przed mymi oczyma pojawiła się postać pani Cecylii Wołkowińskiej, którą poznałem w Londynie wiosną 1989 r., a która w swoim skromnym mieszkaniu, spokojnym głosem opowiadała mi o swej pracy sanitariuszki w dniach Powstania (zob., Joanna Bogle, Cecylia Wolkowinska, „When the Summer Ended”, 1992). Pamiętam też wieczór u państwa Krystyny i Czesława Bednarczyków, właścicieli Oficyny Poetów i Malarzy, i ich gości – powstańców Warszawy. Słowa Charlesa, mojego francuskiego gościa sprzed lat: „Jesteście narodem bohaterów, u nas bywało różnie”, mają dla mnie ucieleśniony kształt poznanych w Londynie osób, dla których nie było miejsca w powojennej Polsce.

 Jacy byli Polacy w czasie Powstania, co było potem, jacy jesteśmy dziś? Gdyby Charles był obok mnie, mógłbym powiedzieć, że u nas także bywało i bywa różnie. Są osoby, wpływowe i na stanowiskach, które potrafią powiedzieć, że Muzeum Powstania Warszawskiego ma zły wpływ na młodzież, bo odwodzi od spojrzenia w przyszłość. Mówią tak, jak gdyby przyszłość mogła zaistnieć bez przeszłości. I nadal mówią tak, jak gdyby przeszłości można się było tylko wstydzić. Obchody 600-lecia bitwy pod Grunwaldem takich zastrzeżeń nie budzą, bo to było tak bardzo dawno temu, a ponadto, można było zorganizować kolejne widowisko. Ekspozycja w Muzeum Powstania Warszawskiego niepokoi i zmusza do myślenia, widowiskiem, które bawi, nie jest. Pomijam rekonstrukcje różnych wydarzeń z dziećmi na barykadach.

Bohaterów Powstania Warszawskiego (i innych miejsc oporu) niepokoiła myśl, iż mogliby nie sprostać zadaniu. Raczej brawura, aniżeli obojętność czy tchórzostwo, było ich udziałem. Dzisiaj niepokoi myśl, że słowo „ojczyzna” zobowiązuje. Uczymy, także dzieci, daleko idącej kalkulacji, a przecież nie jest tak, iż w dziedzinie gospodarowania odnosimy wyjątkowe sukcesy. Okazuje się, że gospodarka, podobnie polityka, potrzebują kultury, która kształtować będzie bohaterów na miarę naszych czasów. Czy można kształtować takie postawy zapominając o bohaterach nieodległej przeszłości? A może to właśnie młodzież przywrócić ma pamięć dorosłym o bohaterach tamtych dni? Takie sytuacje już mają miejsce. Młodzi ludzie, mniej obciążeni dziedzictwem PRL, łatwiej potrafią zrozumieć swych dziadków i niejednego nauczyć swych rodziców. Czy cała młodzież? Czy wszystkich rodziców? Obojętność, która przybiera kształt pozornej troski o los najbliższych, jest tutaj największym zagrożeniem. A przecież jest jeszcze szkoła, rówieśnicy i ulica, którą w nadmiarze mamy w domu, mając TV i Internet.

Jak wychowywać? Uczyć wybierać. Świadomie i nieustannie kształcić i rozwijać siebie, aby móc z dziećmi rozmawiać. Rewolucja informatyczna może w tym tylko pomóc. Film „Miasto ruin” zrealizowany dla Muzeum Powstania Warszawskiego przez ludzi młodych, który jest pierwszą na świecie rekonstrukcja cyfrową zniszczonego miasta, a także płyta muzyczna, przygotowane dla uczczenia bohaterskiej Warszawy, mogą okazać się doskonałym przykładem takich możliwości. Film trwa 6 minut, ale praca nad filmem trwała dwa lata. Dodajmy (film o tym informuje), że 1 września 1939 r. Warszawa liczyła 1.300.000 mieszkańców, 1 sierpnia było ich 900.000, po upadku Powstania w ruinach zniszczonej Warszawy pozostało mniej niż 1000 osób.

 Pani Cecylia Wołkowińska od dziesięciu lat już nie żyje, pan Czesław Bednarczyk, major II Korpusu Polskiego, także nie żyje, jego żona Krystyna, nadal aktywna, dzielnie walczy z trudnościami, które niesie z sobą upływający czas. Znakomity Feliks Topolski, który pomógł sprowadzić się państwu Bednarczykom z prowincji do Londynu i dla nich także rysował, dawno temu już umarł. Prof. Tadeusz Wyrwa, ich przyjaciel, najmłodszy z Hubalczyków, intensywnie pracuje nad najnowszymi dziejami Polski. Jak sam napisał: „Z myślą o tym, co było i co jest w naszych dziejach, a czego być nie powinno.” Bywa, że opuszcza dom pod Paryżem, aby na krótko być w Polsce. Tym wszystkim, co u nas się dzieje, jest nadal bardzo zaniepokojony. Tacy byli i tacy są bohaterowie tamtych dni. A nam się wmawia, że nie warto o przeszłości pamiętać. Sukces finansowo wymierny i wysokość produktu krajowego brutto mają być jedynie znaczące. Lecz są ludzie młodzi, rówieśnicy powstańców Warszawy, dla których historia przestała być nudna. Śmiem twierdzić, że przyszłość do nich należy.

 

Absolwent i doktor Uniwersytetu Jagiellońskiego. Emerytowany nauczyciel akademicki dzisiejszego Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie oraz wykładowca w Wyższej Szkole Zarządzania i Bankowości w Krakowie. Filozof, etyk. Delegat Małopolski na I Krajowy Zjazd NSZZ "Solidarność" w Gdańsku w 1981 r., radny Rady Miasta Krakowa drugiej i trzeciej kadencji, członek władz Sejmiku Samorządowego Województwa Krakowskiego drugiej kadencji, członek i były przewodniczący Komitetu Obywatelskiego Miasta Krakowa, członek Kolegium Wigierskiego i innych stowarzyszeń, ale także wiceprzewodniczący Rady Fundacji Wspólnota Nadziei.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości